Wychowanek Falubazu Zielona Góra nie należy do grona największych gwiazd PGE Ekstraligi, ale w kategorii „najlepsza druga linia” spokojnie można mu przypisać numer jeden.
Popularny „Zengi” jako junior notował obiecujące wyniki. Jednak przejście w wiek seniora nie było dla niego łatwym zadaniem. Zaczął sobie z nim radzić dopiero od 2013 roku, kiedy zasilił szeregi leszczyńskiej Unii. Zengota w ciągu tych trzech lat stał się na torze znacznie bardziej agresywnym zawodnikiem, a w obecnym sezonie nie raz już udowodnił, że potrafi skutecznie walczyć na dystansie.
27-latek przed rozpoczęciem rozgrywek 2015 traktowany był przez ekspertów jako uzupełnienie składu i skazywano go na rywalizację o miejsce w składzie z Thomasem Jonassonem oraz Tobiaszem Musielakiem. Tymczasem Grzegorz opuścił tylko jedno spotkanie i jego pozycja wydaje się być niezagrożona. Nic jednak nie dostał za darmo, lecz zapracował sobie na to swoimi wynikami na torze. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, iż „Zengi” jako teoretycznie druga linia był ojcem aż trzech zwycięstw swojego zespołu w tym roku. Bez jego zdobyczy powyżej 10. punktów w Zielonej Górze, Grudziądzu, a także w meczu ostatniej kolejki rundy zasadniczej z Betardem Spartą Wrocław bardzo możliwe, że Unia miałaby w tabeli sześć punktów mniej. W pozostałych konfrontacjach również z reguły nie zawodził i tylko dwa razy zdarzyło mu się nie wygrać ani jednego biegu.
Jeśli spojrzeć na statystyki ligowe, to Zengota miał 25. średnią w PGE Ekstralidze i był najlepszym spośród żużlowców pełniących rolę drugiej linii. Przy tym wyprzedza takie nazwiska jak Gollob, Kasprzak, Miedziński, Walasek oraz Jonsson, którzy przed sezonem kreowani byli na liderów swoich drużyn. Podobnie rzecz wyglądała w Brytyjskiej Elite League, gdzie „Zengi” jeszcze w czerwcu z powodu zakontraktowania Darcy’ego Warda musiał walczyć o miejsce w zespole. Natomiast później coraz częściej osiąga dwucyfrową zdobycz punktową i określany jest jako jeden z tych, którzy wprowadzili Swindon Robins do fazy play-off.
Alan Wójtowicz